Danielle Steel - PIĘĆ DNI W PARYŻU
Wydawnictwo Książnica 1996
Przekład: Maria Karolina Andrzejewska
Ocena: 5/10
Powieść o honorze i oddaniu, miłości i uczciwości, o odnajdywaniu na
nowo nadziei. Peter Haskell dyrektor potężnego koncernu
farmaceutycznego, ma wszystko: pozycję, władzę, satysfakcjonującą pracę i
rodzinę, która jest dla niego wszystkim i dla której wiele poświęcił.
Olivia Thatcher, żona znanego senatora, wyrzekłszy się wszystkiego na
rzecz kariery i ambicji męża, czuje przerażającą wewnętrzną pustkę.
Przypadek sprawia, że ci dwoje spotykają się pewnego wieczoru w
zagrożonym zamachem bombowym Paryżu. Po rozstaniu ani życie Petera, ani
Olivii już nie jest takie samo.
Danielle Steel chyba przedstawiać nie trzeba. Mistrzyni w tworzeniu wspaniałych romansów i powieści obyczajowych. Ja jako miłośniczka historii miłosnych nie jestem zbyt wybredna w tym gatunku. Jednak książka "Pięć dni w Paryżu" bardzo mnie zawiodła, mogę powiedzieć, że to chyba jedyna książka, w której wyznanie miłości doprowadziło mnie - nie do łez, a do śmiechu.
Poznajemy tutaj mężczyznę, Peter'a, niedoceniany przez żonę, wzgardzony przez teścia i synów nieustannie pracuje nad innowacyjnym lekiem na raka. Jego działania są zgodne z etyką, moralnością i wszelkimi niepisanymi zasadami życia w społeczeństwie. Kiedy na jego drodze pojawia się Olivia, żona polityka, której małżeństwo coraz bardziej wygasa, swoje życie odnajduje w ramionach Peter'a. Jeśli ktoś chce przeczytać tę książkę, proszę niech przejdzie kilka linijek niżej, bo teraz muszę się podzielić jednym faktem, który trąci spoilerem. Kiedy w pierwszym akapicie wspomniałam o wyznaniu miłości doprowadzającym do śmiechu, miałam na myśli to, że nasi główni bohaterowie, po tym jak dwa razy w życiu ze sobą rozmawiali, wyznają sobie dosłownie dozgonną miłość już na trzecim spotkaniu. No proszę, chyba Panią Steel troszeczkę poniosło, bo rozumiem, że romans, ale bez przesady. Trudno mi ocenić tę powieść, bo pomysł może i był dobry, ale wykonanie już mniej. Jak na ten gatunek, lektura strasznie przeciągała się w czasie. Co było wartościowe? Chyba to, że cała historia pokazuje jak źle wpływają na wszystkie związki, emocje i zażyłości pieniądze. Jak wiele krzywdy potrafią wyrządzić, pomimo, że jest ich dostateczna ilość. A może to nawet jest ten problem? Bo jak to mówią, pieniądze szczęścia nie dają. I to chyba byłby największy plus tego utworu literackiego.
Jeśli z czystej ciekawości chcielibyście przeczytać tę opowieść, proszę bardzo. Jednak sądzę, że warto zapoznać się z innymi dziełami Danielle Steel, które są bardziej godne pochwały.
Danielle Steel chyba przedstawiać nie trzeba. Mistrzyni w tworzeniu wspaniałych romansów i powieści obyczajowych. Ja jako miłośniczka historii miłosnych nie jestem zbyt wybredna w tym gatunku. Jednak książka "Pięć dni w Paryżu" bardzo mnie zawiodła, mogę powiedzieć, że to chyba jedyna książka, w której wyznanie miłości doprowadziło mnie - nie do łez, a do śmiechu.
Poznajemy tutaj mężczyznę, Peter'a, niedoceniany przez żonę, wzgardzony przez teścia i synów nieustannie pracuje nad innowacyjnym lekiem na raka. Jego działania są zgodne z etyką, moralnością i wszelkimi niepisanymi zasadami życia w społeczeństwie. Kiedy na jego drodze pojawia się Olivia, żona polityka, której małżeństwo coraz bardziej wygasa, swoje życie odnajduje w ramionach Peter'a. Jeśli ktoś chce przeczytać tę książkę, proszę niech przejdzie kilka linijek niżej, bo teraz muszę się podzielić jednym faktem, który trąci spoilerem. Kiedy w pierwszym akapicie wspomniałam o wyznaniu miłości doprowadzającym do śmiechu, miałam na myśli to, że nasi główni bohaterowie, po tym jak dwa razy w życiu ze sobą rozmawiali, wyznają sobie dosłownie dozgonną miłość już na trzecim spotkaniu. No proszę, chyba Panią Steel troszeczkę poniosło, bo rozumiem, że romans, ale bez przesady. Trudno mi ocenić tę powieść, bo pomysł może i był dobry, ale wykonanie już mniej. Jak na ten gatunek, lektura strasznie przeciągała się w czasie. Co było wartościowe? Chyba to, że cała historia pokazuje jak źle wpływają na wszystkie związki, emocje i zażyłości pieniądze. Jak wiele krzywdy potrafią wyrządzić, pomimo, że jest ich dostateczna ilość. A może to nawet jest ten problem? Bo jak to mówią, pieniądze szczęścia nie dają. I to chyba byłby największy plus tego utworu literackiego.
Jeśli z czystej ciekawości chcielibyście przeczytać tę opowieść, proszę bardzo. Jednak sądzę, że warto zapoznać się z innymi dziełami Danielle Steel, które są bardziej godne pochwały.
Mem tę książkę na półce ale jakoś specjalnie mnie do niej niej ciągnie :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Szkoda, że się zawiodłaś na tej pozycji...
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji przeczytać żadnej powieści Steel, cóż, nie ciągnie mnie również do poznania jej twórczości.
OdpowiedzUsuńLeonZabookowiec.blogspot.com
O matko, nie... tylko nie takie wyznania miłosne. Żeby się dowiedzieć, że pieniądze szczęścia nie dają, wcale nie muszę czytać tej książki :D Zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńAutorka ma lepsze i gorsze książki. Widocznie ta zalicza się do tej drugiej grupy.
OdpowiedzUsuńSkoro lepiej poznać inne książki tej autorki, to chyba właśnie tak zrobię ;)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze okazji zapoznać się z twórczością autorki; ale dobrze wiedzieć, że warto zacząć ją poznawać od innych książek ;)
OdpowiedzUsuń