Wydawnictwo Świat Książki 2011
Przekład: Małgorzata Miłosz
Ocena: 5/10
Victoria spędziła młodość w trzydziestu dwóch miejscach: kolejnych rodzinach zastępczych i domach dziecka. Aspołeczna. Porywcza. Małomówna. Bezczelna - oto, co zapisywano w raportach. Ale ma też rzadki talent do komponowania wyjątkowych bukietów zmieniających ludzkie losy. Gdy na jej drodze staje Grant, który również zna ten "sekretny język", w dziewczynie rozkwitają wcześniej nieznane uczucia...
Historia o młodej dziewczynie, która zna tajemniczy język kwiatów. Czytałam tę książkę z ogromną ciekawością i powiem szczerze, że Vanessa Diffenbaugh zachwyciła mnie pomysłem na książkę „Sekretny język kwiatów”, jednak mój podziw na tym się skończył. Fakty o kwiatach zawarte w tej powieści były genialną wstawką do całej fabuły, niestety mam co do tego kilka zastrzeżeń, bo powieść ta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia na jakie czekałam, aczkolwiek porusza bardzo ważne kwestie związane z wychowaniem dzieci i tym, jak bardzo pragną miłości.
Poznajemy główną bohaterkę, Victorię, dziewczyna osiąga wiek osiemnastu lat i dobiega końca jej pobyt w domu dziecka. Wkracza w dorosłe życie z kilkunastoma banknotami w kieszeni. Dziewczyna jest zamknięta w sobie, aspołeczna i zna ten tajemniczy język kwiatów, który nauczyła się dzięki przyszywanej matce Elizabeth. Kwiatowy język, który tutaj występuje nie jest typowym językiem, którym posługujemy się w celu porozumienia się z innymi osobami. Tutaj ma to znaczenie metaforyczne, bo dając komuś kwiat, możemy mu coś przekazać. Wskazówkę, radę lub nawet wyznać uczucia. Najbardziej z całej książki podoba mi się Słownik kwiatów Victorii umieszczony na końcu. Tam znajdziemy znaczenie dużej ilości kwiatów, np.: „Goździk – Czysta miłość, Pośpiech” lub „Jemioła – Pokonam wszystkie przeszkody”. Po pewnym czasie znajduje pracę w jednej z kwiaciarni, gdzie jej talent do wykonywania pięknych kompozycji zostaje doceniony. Cała akcja, od której zbyt wiele wymagałam dłużyła się i wszystkie problemy jakie miała główna bohaterka nawarstwiały się. Dopiero pod koniec wiele sytuacji się wyjaśnia i poznajemy całą prawdę, która nie jest zaskakująca, a wręcz przewidywalna. Dużym plusem było przedstawienie jak ważna jest rola rodziców w czasie dorastania dziecka, ile jest ono w stanie zrobić, nawet złych rzeczy, kiedy czuje się zagrożone, a jedynie czego oczekuje od dorosłego to miłość. Bezwarunkowa i prawdziwa. Kiedy na drodze Victorii pojawia się Grant, jej życie ulega zmianie. Otwiera się na świat i na uczucia, które w sobie nosi. Jej „pancerz” ulega rozpadowi, jednak na krótko. O błędach z przeszłości, nastolatka nie potrafi zapomnieć i za wszelką cenę pragnie się odciąć od młodego mężczyzny, który pokazał jej, że świat może mieć różne kolory, nie tylko szarość, bo z nim jedynym potrafiła porozumieć się tajemniczym językiem kwiatów.Książka niesie pewien przekaz jednak to nie zmienia mojej oceny.
Polecam ją wszystkim, którzy –tak jak ja – z ciekawością chcą poznać tajemniczy język kwiatów. Akcja zostawia wiele do życzenia, jednak nie czuje abym zmarnowała czas podczas tej lektury. Może powinni po nią sięgnąć młodsi czytelnicy? W każdym razie, przeczytać można aby samemu wyrobić sobie opinię na temat tej książki.
Historia o młodej dziewczynie, która zna tajemniczy język kwiatów. Czytałam tę książkę z ogromną ciekawością i powiem szczerze, że Vanessa Diffenbaugh zachwyciła mnie pomysłem na książkę „Sekretny język kwiatów”, jednak mój podziw na tym się skończył. Fakty o kwiatach zawarte w tej powieści były genialną wstawką do całej fabuły, niestety mam co do tego kilka zastrzeżeń, bo powieść ta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia na jakie czekałam, aczkolwiek porusza bardzo ważne kwestie związane z wychowaniem dzieci i tym, jak bardzo pragną miłości.
Poznajemy główną bohaterkę, Victorię, dziewczyna osiąga wiek osiemnastu lat i dobiega końca jej pobyt w domu dziecka. Wkracza w dorosłe życie z kilkunastoma banknotami w kieszeni. Dziewczyna jest zamknięta w sobie, aspołeczna i zna ten tajemniczy język kwiatów, który nauczyła się dzięki przyszywanej matce Elizabeth. Kwiatowy język, który tutaj występuje nie jest typowym językiem, którym posługujemy się w celu porozumienia się z innymi osobami. Tutaj ma to znaczenie metaforyczne, bo dając komuś kwiat, możemy mu coś przekazać. Wskazówkę, radę lub nawet wyznać uczucia. Najbardziej z całej książki podoba mi się Słownik kwiatów Victorii umieszczony na końcu. Tam znajdziemy znaczenie dużej ilości kwiatów, np.: „Goździk – Czysta miłość, Pośpiech” lub „Jemioła – Pokonam wszystkie przeszkody”. Po pewnym czasie znajduje pracę w jednej z kwiaciarni, gdzie jej talent do wykonywania pięknych kompozycji zostaje doceniony. Cała akcja, od której zbyt wiele wymagałam dłużyła się i wszystkie problemy jakie miała główna bohaterka nawarstwiały się. Dopiero pod koniec wiele sytuacji się wyjaśnia i poznajemy całą prawdę, która nie jest zaskakująca, a wręcz przewidywalna. Dużym plusem było przedstawienie jak ważna jest rola rodziców w czasie dorastania dziecka, ile jest ono w stanie zrobić, nawet złych rzeczy, kiedy czuje się zagrożone, a jedynie czego oczekuje od dorosłego to miłość. Bezwarunkowa i prawdziwa. Kiedy na drodze Victorii pojawia się Grant, jej życie ulega zmianie. Otwiera się na świat i na uczucia, które w sobie nosi. Jej „pancerz” ulega rozpadowi, jednak na krótko. O błędach z przeszłości, nastolatka nie potrafi zapomnieć i za wszelką cenę pragnie się odciąć od młodego mężczyzny, który pokazał jej, że świat może mieć różne kolory, nie tylko szarość, bo z nim jedynym potrafiła porozumieć się tajemniczym językiem kwiatów.Książka niesie pewien przekaz jednak to nie zmienia mojej oceny.
Polecam ją wszystkim, którzy –tak jak ja – z ciekawością chcą poznać tajemniczy język kwiatów. Akcja zostawia wiele do życzenia, jednak nie czuje abym zmarnowała czas podczas tej lektury. Może powinni po nią sięgnąć młodsi czytelnicy? W każdym razie, przeczytać można aby samemu wyrobić sobie opinię na temat tej książki.
Chętnie przeczytam może akurat mi się spodoba :) Główna bohaterka jest moją imienniczką to mnie jeszcze bardziej zachęci. Nigdy nie czytałam książki o takiej tematyce. Może akurat dowiem się czegoś ciekawego o kwiatach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Mam ją już za sobą i muszę przyznać, że mi się spodobała ogromnie - nie wiem, jakie byłoby moje zdanie teraz, ale myślę, że nie zmieniłoby się bardzo :)
OdpowiedzUsuńJa jednak sobie odpuszczę, nie mam czasu na przeciętne książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
to nie jest przeciętna książka o przeciętnej treści- jeśli nie lubisz refleksji na temat życia i otaczającego cie świata, jeśli nie jesteś w stanie zatrzymać się w biegu po to, by spojrzeć na przyrodę, która daje ci życie- to rzeczywiście, jesteś przeciętna i szkoda twojego czasu. twoja Przecietność cie kiedyś tak przytłoczy, że kiedyś powiesz "dość"
UsuńTrochę słabo, że książka wypada średnio, bo mam na półce i szczerze mówiąc, myślałam, że będzie to dobra powieść. Tak czy siak na pewno kiedyś przeczytam. ;>
OdpowiedzUsuńAkurat kojarzę tą powieść z okładki... Ale jakoś nie przyciąga mnie do siebie, szczególnie po Twojej recenzji ...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Przygody mola książkowego
Hm... to jestem zaskoczona, zazwyczaj spotykam się z samymi zachwytami na temat tej książki. Czeka już na półce i kusi od lat ;) Raczej przeczytam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot.com