piątek, 7 sierpnia 2015

Stare książki. Piękna przeszłość czy makulatura?





     Dobry wieczór! Dzisiaj trochę inny wpis niż zazwyczaj dodawałam. Ostatnio, przeglądając aukcje książek i internecie natknęłam się na antykwariat wyprzedający swoje książki. Udało mi się zakupić klasyki Jane Austen i Emily Bronte oraz dwie powieści Dana Browna. I tak, porządkując moją biblioteczkę wpadły mi w ręce stare wydania książek. Szczerze mówiąc, takich pozycji mam dużo, bo odwiedzam wszystkie możliwe targi książki, wyprzedaże w bibliotekach itp. Dlatego też postanowiłam zapytać Was, jaki macie stosunek do tego typu książek?




     Moja duma, egzemplarz "Anny Kareniny" autorstwa Lwa Tołstoj'a z 1955 roku, wydanie czwarte, wydawnictwa Państwowego Instytutu Wydawniczego, Przełożyła Kazimiera Iłłakowiczówna. Kupiłam za jedyne cztery złote. Osobiście uwielbiam stare książki, bo chociaż wypadają kartki, może nawet jednej czy dwóch brakuje, jednak mam takie uczucie, że robię coś dobrego. Ile radości sprawia naprawianie, sklejanie takiej zniszczonej "życiem" książki. Żółte strony, specyficzny "biblioteczny" zapach to coś co cieszy mnie bardziej niż świeża, nowiutka, jeszcze ciepła bo prosto z drukarni książka, która nie ma przeszłości i tej historii zaznaczonej na każdej stronie.









       W nowych wydaniach, brakuje mi również tego bogatego wzornictwa wewnątrz książki. Tutaj pokazuję powieść Waltera Scott'a autorstwa Rob'a Roy'a, wydawnictwa Nasza Księgarnia z 1956 roku, Przełożyła Teresa Świderska. Może tylko ja tak trafiam, ale rzadko kiedy widzę tak ozdobione strony w teraźniejszych wydaniach.






           Tutaj "Łowcy Fok" Stefana Lubicza, Wydawnictwo Nasza Księgarnia, 1971 rok.





 




Karol May "Czarny Mustang", Przełożyły Maria Szematowicz i Marianna Świętek i "Syn Łowcy Niedźwiedzi, Przełożył Eugeniusz Wachowiak, Wydawnictwo Poznańskie, 1986 i 1985. Kornel Makuszyński "O dwóch takich, co ukradli księżyc", Wydawnictwo Lubelskie, 1982.





 Jane Austen - "Duma i Uprzedzenie", Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy, 1975, Przełożyła Anna Przedpełska-Trzeciakowska oraz  "Opactwo Northanger", Wydawnictwo Państwowy Instytut Wydawniczy 1975, Przełożyła Anna Przedpełska-Trzeciakowska.


Jakie jest Wasze zdanie? 
Stare książki to piękna przeszłość czy makulatura?

12 komentarzy:

  1. Stare książki to zdecydowanie piękna przeszłość. Sama chciałabym mieć w posiadaniu kilka takich egzemplarzy ;)
    http://alejaczytelnika.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku, znam mało ludzi, którzy wolą stare książki od nowych :)
    Można powiedzieć, że jestem z Ciebie dumna ;)
    To wspaniałe wiedzieć, że stare książki po przejściach (jak to brzmi) odnajdują dom :)

    Pozdrawiam :)
    ksiazki-mitchelii.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Będziesz mnie potępiać, ale ja wolę nowości. Jakoś nigdy nie fascynowały mnie stare książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. Stare książki są cudowne. Jak patrzę na jakieś stare książki i widzę rok wydania... ❤
    Takie moje małe skarby.

    Pozdrawiam
    blog--ksiazkoholiczki.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Twój wpis to miód na moją duszę. Ja również uwielbiam stare książki. Zauważyłaś, że z biegiem czasu każda książka staje się grubsza, jakby przyjmowała od każdego czytelnika jego cząstkę? Kolekocjonuej stare, zapomniane książki, kocham je, zwyczajnie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam w domu wiele starych, bądź chociaż starszych książek, ale nigdy ich nie czytałam... Podziwiam czasem jakieś wydanie, owszem, ale jeśli chodzi o lekturę, to bardziej ciągnie mnie do nowszych dzieł...

    OdpowiedzUsuń
  7. Stare książki, mają swoją historie, wiele "przeżyły" i to jest w nich piękne. Mam parę i żałuję, że tak mało ;/ Ale zawsze coś :D

    https://lakaksiazek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem, że są osoby, które lubią, a nawet kochają stare książki, ale ja się do nich nie zaliczam. Nie mam sentymentów do przeczytanych książek, chyba że mają dedykację od kogoś mi bliskiego. Wtedy z odkładam taką książkę na specjalną półkę i często do niej wracam:-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Stare książki są okej, ale nienawidzę starych książek w takim sensie, jeśli są całe poniszczone :/
    gabrysiekrecenzuje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam takie i takie książki. Nowe książki mają coś takie pociągającego, ale i stare książki mają swój urok (np, wspominany przez Ciebie, zapach). Podnieca mnie także fakt, że ktoś np. 50 lat temu czytał ją i zastanawiam się czy czuł to samo. I jak mam do wyboru dwie wersje danej ksiązki, to zazwyczaj wybiorę tą starszą :D

    OdpowiedzUsuń
  11. I don't even know how I ended up here, but I thought this post was great.

    I don't know who you are but definitely you're going to a famous blogger if you are
    not already ;) Cheers!

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam wszystkie książki. Każda ma coś w sobie. Stare książki mają swój specyficzny zapach przypominający mi szkolne lata. Przekręcając strony pożółkłych, matowych i szorstkich stronic czuję się jak w wehikule czasu. Odnoszę wrażenie, jakby jedna książka przekazywała dwie historie. Jedną opisaną na stronicach. Drugą opowiada przez swoje zagnioty, naddarcia, przetarcia, podkreślenia, brak stronic, plamy. Przekazuje nam swoje losy i opowiada o swoim właścicielu lub właścicielach.
    Nowa książka wabi swoim zapachem. Zazwyczaj czyta się ją szybciej i łatwiej. Słownictwo w niej użyte oraz historie są nam bliższe.
    Starsze książki wymagają większej umiejętności koncentracji, myślenia i analizowania. Często też, przełożenia języka z polskiego na nasze. Nie każdy to docenia. Jednakże i stare i nowe książki warte są uwagi.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za komentarz.
Pozdrawiam i zapraszam ponownie!

Archiwum bloga